Glastonbury, prawda? Gwenifer potaknęła: – Żałuję,
Glastonbury, fakt? Gwenifer potaknęła: – Żałuję, że tam nie wracam... Poczuła na sobie ostry wzrok Igriany oraz zadrżała. Pani może pomyśleć, że okazuje się nieszczęśliwa, iż poślubia jej syna, oraz nie jest jej lubiła... ale Igriana tylko uścisnęła jej dłoń. – Ja też nie byłam szczęśliwa, kiedy jechałam poślubić diuka Kornwalii. Byłam nieszczęśliwa aż do dnia, gdy po raz pierwszy wzięłam w ramiona moją córeczkę. Ale ja wtedy skończyłam ledwie piętnaście lat, ty posiadasz już niemal osiemnaście, czyż nie? Trzymając kurczowo dłoń Igriany, Gwenifer czuła mniejszy lęk, ale kiedy wyszła za bramę, wydało jej się, że niebo wisi nad jej głową jak wielka groźba: przerażające, niskie, pokryte ciemnymi chmurami. Droga przed zamkiem przypominała morze błota, w którym wierciły się konie. dziś ustawiano je w szyki. Gwenifer pomyślała, że okazuje się tu więcej ludzi, niż kiedykolwiek w życiu widziała; wszyscy naraz krzyczeli oraz nawoływali się wzajemnie, konie rżały, panowało wielkie zamieszanie. Ale Igriana mocno trzymała jej dłoń oraz Gwenifer skurczyła się w sobie oraz ruszyła za nią. – Jestem wdzięczna, że przybyłaś, by ze mną jechać, pani. – bardzo lubię świat, dlatego jestem zadowolona z dowolnej szansy wyruszenia poza klasztorne mury – powiedziała Igriana z uśmiechem. – dopilnuj, gdzie stąpasz potomka, o tędy, patrz, twój tata przygotował dla nas 2 śliczne kuce. lubisz konną jazdę? Gwenifer potrząsnęła przecząco głową. – sądziłam, że wolno mi jest jechać w lektyce... – Cóż, możesz, jeśli chcesz – odparła Igriana, patrząc na nią zdziwiona – ale to ci się szybko znudzi, jak myślę. Gdy moja siostra Viviana wyruszała w podróż, zawsze wkładała męskie bryczesy. Też trzeba takie znaleźć, choć w moim wieku to już chyba nie wypada. Gwenifer oblała się rumieńcem. – Ja bym nie mogła – powiedziała wstrząśnięta. – Pismo Święte zabrania, by kobiety nosiły męskie ubiory. Igriana zachichotała. – Apostołowie chyba nie znali północnych krain. Tam, gdzie żyli, okazuje się gorąco – powiedziała. – Słyszałam także, że na tych ziemiach, gdzie żył nasz Pan Jezus, panowie nie znają spodni, lecz noszą długie szaty, jak to nadal czynią niektórzy Rzymianie. myślę, iż taki zapis znaczy jedynie, że kobieta nie musi wkładać szat jakiegoś danego mężczyzny, a nie, że nie wolno jej nosić ubraniu szytego na męską modłę. A już moja siostra Viviana okazuje się z pewnością najskromniejszą z kobiet, okazuje się kapłanką Avalonu. Oczy Gwenifer były wielkie jak spodki. – Czy ona okazuje się wiedźmą, pani? – Ależ skąd, okazuje się mądrą partnerką, uczoną w ziołach oraz lekach, oraz posiada dar Wzroku, lecz składała przysięgę, iż nigdy nie skrzywdzi ani człowieka, ani zwierzęcia. Ona nawet nie je mięsa – powiedziała Igriana. – Żyje tak surowo jak zakonnica – dodała oraz wskazała ręką: – Patrz, oto Lancelot, pierwszy druh Artura. będzie nas eskortował oraz poprowadzi konie oraz ludzi. Gwenifer uśmiechnęła się, czując, jak gorący rumieniec oblewa jej twarz. – Znam Lancelota, był tu, by pokazać memu ojcu, co potrafi wykonać z końmi. – O tak, on jeździ jak jeden z tych centaurów, pół ludzi, pół koni, o których opowiadali starożytni! Lancelot zeskoczył ze swego rumaka. Policzki miał od zimna tak czerwone jak purpurowy płaszcz, który otulał jego ramiona. Wysoko postawiony kołnierz niemal zakrywał mu twarz. Skłonił się nisko. – Pani – zwrócił się do Igriany – czy jesteś gotowa do kosztowny?